czwartek, 18 lutego 2010

Sky - Heli - Raft

Dzień 6. QUEENSTOWN (by red. Matthew)


SKY – HELI – RAFT tak w skrócie można opisać dzień, który niewątpliwie dostarczył nam (a przynajmniej mi) dość spory zastrzyk adrenaliny, uśmiechu i niezłej zabawy.
Queenstown to kolebka sportów ekstremalnych, więc nie było mowy o opuszczeniu takiej stolicy bez zapewnienia sobie tej mixdawki . W grę wchodziło jak najwięcej rzeczy, najbardziej ekstremalnych, dających najwięcej zabawy i emocji przy możliwie najniższej cenie. Wszystko generalnie się udało z wyjątkiem punktu ostatniego...

Tak więc naszego combo gwarantowało nam:

- Skydiving, czyli skok ze spadochronem z wysokości prawie 4 km
- Lot helikopterem
- Rafting, czyli spływ pontonem po rwącej górskiej rzece

Jak powszechnie wiadomo ze spadochronu najlepiej skoczyć właśnie tutaj ze względu na krajobrazy jakie otaczają to miasto (jak i cały kraj) – malownicze jeziora i góry. Sporą niespodzianką była pogoda - otóż na niebie nie było ani jednej chmury, co generalnie zapowiadało to, że jak wyskoczę z samolotu to będę widział ziemie (szczerze- ja widziałem już coś więcej ;)
Późnym rankiem zostaliśmy przetransportowani na miejsce. Mieliśmy tam czas na obserwowanie skoków (a raczej lądowań innych spragnionych wrażeń kolegów i koleżanek) przy czym wszyscy byli jakoś dziwnie zadowoleni a ja starałem się przy tej całej atmosferze dotrzymywać kroku.
W sumie jakby nie patrzeć nie ma się czego bać. Leci się przez kilkadziesiąt sekund z prędkością trudną do wyobrażenia, przypiętym do instruktora który ma za sobą ponad 3 tysiące skoków, po czym spadochron się otwiera (zazwyczaj) i robi się tak cicho, że słyszysz tylko swój oddech i to, że krzyczysz jak zajebiście ;-) tylko, że po angielsku (zazwyczaj jest to awesome). Tak to właśnie mniej więcej wyglądało od końca. Kilka minut wcześniej ubraliśmy się w kombinezony, dość mocne „szelki” i każdy ze swoim instruktorem wsiedliśmy do takiego małego samolotu do którego wchodzi maksymalnie 9 osób- on się trochę różni od pasażerskiego większą częstotliwością turbulencji, nasilenia hałasu i tym, że masz przezroczyste drzwi koło siebie. No to wam tyle powiem, że się trochę bałem (wierzyć Ani lub nie - ona chyba już nie wie, co to strach skoro się nie bała) no bo jak wystawiłem nogi „na zewnątrz” a skakałem jako pierwszy to myślałem... już nie wiem co myślałem, że moment wyskoku z samolotu to najzajebistsza chwila ;-) szczerze polecam! I przy tym pozdrawiam Kube Borzyszkowskiego.

Wszystko było ładnie pięknie tylko po skoku trochę źle się poczułem. Ale już po 2 h doszedłem do siebie i mogłem już coś zjeść nawet. Dla mnie ten dzień mógłby się już zakończyć ale wy chyba nie znacie Ani. Ona czekała, aż rafting da jej większą ilość adrenaliny..(?).

(Ania: muszę się tu wtrącić! Nie, że się nie bałam, bo i może jakiś tam niewielki strach odczułam, ale wydaje mi się, że skok na bungy bardziej mnie zestresował :P Przy skoku ze spadochronem byłam bardziej na maxa podekscytowana, z bananem na twarzy przez cały czas :D Kiedy już zapakowali naszą trójkę skoczków – my + holenderka, trójkę profesjonalnych skoczków i kamerzystę do tego małego samolociku, kiedy już wznieśliśmy się na wysokość prawie 4 km i kiedy w końcu zapaliło się nad nami zielone światło oznaczające gotowość do otwarcia drzwi – uwierzcie mi lub nie – mina Mata mówiła wszystko za siebie :D Strach w oczach i poruszająca się klatka piersiowa z taką prędkością, że mogłam to dostrzec przez skafander :P Drzwi się otworzyły i pani, pod którą Mat był podpięty zaczęła go wypychać w kierunku drzwi :D Mat tak kurczowo przytrzymał się barierki, że uniemożliwił przez chwilę wyskok, dopóki pan kamerzysta nie zaczął stukać w jego rękę i w końcu kapnął się, że nadszedł ten moment hehe ;) Zniknęli mi z oczu i przyszła moja kolej. Niesamowite uczucie, kiedy przez 5 sekund siedzisz jeszcze na krawędzi samolotu, a pod Tobą wszystko takie malutkie… W końcu wyskoczyliśmy! Przez 30 sekund bezwładnego spadania chcesz krzyczeć, ale nie możesz, bo pęd powietrza nie pozwala Ci nawet oddychać. W końcu spadochron się otwiera, a Ciebie ogarnia cisza i słyszysz tylko swój oddech. Niesamowite! Widoki przepiękne – góry, w dole pola i jezioro, widok na Queenstown… trudne do opisania. Mi uśmiech i zachwyt z twarzy nie schodził! Wspaniałe uczucie! Po wylądowaniu chciałam jeszcze!! :D Ok, oddaje klawiaturę Matowi… ;))


Kontynuujac... Wcześniej jednak lot helikopterem (właśnie do miejsca zbiórki na rafting). Więc powiedziałbym: helikopter jak helikopter najfajniejsze jednak to gdzie się leci. A to było naprawdę fajne. Z góry widzieliśmy autobus z naszym całym ekwipunkiem i resztą towarzyszy podróży, których nie stać było na tą niewątpliwą przyjemność hehe, a którzy to jechali po drodze szerokości takowego autobusu, przy czym z jednej strony była góra z drugiej kilkudziesiącio metrowa przepaść, przejażdżka wyglądała na bardziej ekstremalną niż nasza.

Zapomniałem dodać, że byliśmy już przyodziani w nasze raftingowe stroje, dotarliśmy więc na miejsce i jedyne co na nas czekało to wiosła, pontony i krótka lekcja BHP. Ależ trafiliśmy na załogę: instruktor jak i reszta teamu: I’m from Kalifornia, I’m from San Francisco. Pozdrawiamy przy tym akcent amerykański (przy czym oni nie maja akcentu więc ich szybką mowę ;p). World changing discussion amerykańców i my ;-) opowiadanie o tym co widzimy, a to co widzieliśmy mi się podobało najbardziej. Bo sam rafting był trochę spokojny z fajnym wstawkami, które dostarczały nam emocji by nie odłożyć wiosła i rozkoszować się widokami.

Już piszę, czemu nie mamy zdjęć ze skoku ani z raftingu- bo ja już nie wiem za co zapłacę za uczelnie ;P a z cenami za same zdjęcia czy film to ich chyba trochę poniosło.
Podsumowanie jest takie, że skydiving jest naprawdę super, daje dużą dawkę emocji i oboje deklarujemy, że skoczymy jeszcze raz przy najbliższej okazji. W pamięci często odtwarzam sobie moment, gdy otworzyli mi drzwi samolotu, a z góry widziałem Queenstown z wysokości 4 km, nad górami, miastem i jeziorami, bezchmurne niebo i słońce! Była peta!

Red. Matthew


Para skoczkow przed nami

Samolocik ;)

Widzicie to bezchmurne niebo? Pogode mielismy rewelacyjna :)


Ladowanie:)

Kilka minut przed naszym skokiem:)

A tu juz przyodziani w nasze raftingowe stroje czekamy na helikopter :)
Twarzowo, nieprawdaz? ;D

...i przylecial:)

Zaloga helikoptera :D

I widoczki podczas lotu - super waska trasa (przejazd droga zabroniony dla wypozyczanych samochodow)


Kanion i rzeka, ktora splywalismy:)



I wyladowalismy:)

Zaloga raftingu:)

Tuz przed splywem :)

Mistrz wiosla :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz