piątek, 12 listopada 2010

Parostatkiem w piękny rejs



Dzień 9. 08.11.2010 – AUCKLAND –> PAIHIA (BAY OF ISLANDS) – 230 km

Wstaliśmy skoro świt w naszym już przedostatnim dniu podróży, by ruszyć na północ, w miejsce zwane Bay of Islands. Pogoda przez cały czas nam dopisuje, gorące promienie słoneczne mieszają się z chłodniejszym wiatrem znad oceanu, a do tego nasza docelowa miejscowość - Paihia, urzekała kolorem wody, plażami i niewielkimi wysepkami rodem z Fiji. Idealne miejsce na wakacje - pomyślełm - w odróznieniu do Coromandel.





Pozostała jeszcze tylko jedna kwestia, która ciągle nie dawała nam (a Ani w szczególności) spokoju. Bardzo mocno chcieliśmy pojechać w najbardziej wysunięte na północ miejsce w Nowej Zelandii - Cape Reinga, które jednak, mimo że byliśmy już bardzo wysoko, było ponad 200 km wyżej na mapie. Przypominam, że jest to nasz przed ostatni dzień, jutro o godzinie 13 musimy być już na lotnisku w Auckland, reasumując musielibyśmy poświęcić nasz dzień w Bay of Islands na korzyść jazdy samochodem ok. 700 km, by jakby na to nie patrzeć zobaczyć latarnie morską...(i plaże, która ciągnie się przez 90 mil [90 Mile Beach]).

90 Mile Beach - zdjęcie oczywiście z netu, czyli tam gdzie nie dotarliśmy [ zdjęcie z blog.gmedical.com]
i Cape Reinga [autor Rolf Hicker]

Chęci były wielkie, ale czasu nie da sie oszukać. Generalnie postanowiliśmy, że dzień spędzimy jak na wakacje przystało, czyli leniwie - tak dla odmiany. Zabookowaliśmy 5-godzinny rejs po wyspach, który oferował m.in. oglądanie delfinów (w sumie już nie nowość dla nas) i przejazd przez dziurę w skale (trudno mi to opisać po prostu zobaczcie). Może istotnie nie było to coś fascynującego, ale taka ot ciekawostka, a nade wszystko piękne krajobrazy.










Że tak pozwolę sobie wtrącić ciekawostkę geograficzną, obok Paihia znajduje się miejscowość Russell, która niegdyś była stolicą Nowej Zelandii, kto by pomyslał...

Podczas rejsu przycumowaliśmy do jednej z wysp, z której pięknie rozpościerał się widok na całą okolicę.












Wiedziałem, że cały ten czas Ani chodziło po głowie Cape Reinga, jednakże gdy wróciliśmy po godzinie 17 na brzeg wiedziliśmy, że z tym to już się nic nie da zrobić. Był wprawdzie jeszcze pomysł, żeby wstać rano tzn ok 3 nad ranem, ale nawet wtedy ryzykowalibyśmy spóźnieniem się na samolot.. więc z powodu nadmiaru czasu upichciliśmy sobie kolacyjke i tak nam minął wieczór.
Dzień 10. 09.11.2010 – PAIHIA (BAY OF ISLANDS) –> AUCKLAND – 230 km

Ostatni dzień to już tylko powrót z Paihia do Auckland, obudziliśmy się z myślą: taka piękna pogoda, szkoda, że nie mamy jeszcze jednego dnia na Cape Reinga. Oddalismy naszego Nissana, którego jednak darzę mniejszą sympatią niż sleepervana z Wyspy Południowej, aczkolwiek nigdy nas nie zdradził. Dzisiaj jesteśmy już w naszym Sydney, gdzie najwyraźniej idzie lato, gdyż termometry wskazują 28 stopni, więc pozdrawiamy gorąco, z podziękowaniami dla wszytskich, którzy śledzą to, co piszemy.


A ostateczna mapa naszej podróży po Wyspie Północnej Nowej Zelandii wygląda następująco :)
Przejechaliśmy 2237 km :)



Cheers.


Ps. Niedługo koncer U dwa


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz