Historii uczymy się po to, by poznając przeszłość zrozumieć teraźniejszość i umieć budować lepszą przyszłość. Kambodźa ze względu na swoją historię zasługuje na osobny rozdział. Historię bardzo młodą trzeba dodać, bo to jak wygląda ten kraj dzisiaj ukształtowało to, co działo się jakieś 40 lat temu.
Ten 15 milionowy kraj wygląda dziś już całkiem inaczej niż jeszcze kilkanaście lat wstecz. Choć wciąż dominują duże dysproporcje w klasach społecznych, szczególnie poza miastami, to Kambodża wydaje się być na dobrej drodze rozwoju, podobnie jak graniczący z nią Wietnam czy Tajlandia. Pamiętajmy jednak, że PKB na 1 mieszkańca wynosi tu lekko ponad $2,5.
Czarną kartą historii Kambodży jest okres panowania Czerwonych Khmerów – partii założonej przez Pol Pota – późniejszego kata swojego kraju, który wymordował ponad 20% społeczeństwa Kambodży. Czerwoni Khmerzy nie mieli zamiaru iść na układ ze stroną amerykańską, tak jak zrobił to Laos i Wietnam. W odpowiedzi, ówczesny prezydent Stanów Zjednoczonych – Richard Nixson zarządził niesłychanie ciężkie bombardowania Kambodży. Mówiąc bardziej dokładnie lotnictwo amerykańskie zrzuciło na ten kraj 2.756.941 ton bomb, czyli o 700 tysięcy ton więcej niż łączny tonaż wszytskich bomb, z atomowymi włącznie, zrzuconych przez lotnictwo alianckie na wszystkich frontach II wojny światowej. Pomogło to Pol Potowi wzniecić nastroje szwowinistyczne i rasistowskie w społeczeństwie, które utorowały my drogę do władzy.
Pierwszy etap oryginalnej rewolucji polegał na ekterminacji inteligencji (w tym obcokrajowców i osób, których wygląd wskazywał na inteligentny np. okulary) oraz starych kadr komunistycznych związanych z Wietnamem, który Pol Pot nota bene uważał za zdrajce Kambodży. Drugi zaś, pod pretekstem, że miastom grożą naloty bombowe i klęska głodu, przymusowo wysiedlił całą ludność miast na wieś. Tam po 12 h dziennie w nieludzkich warunkach pracowali pracownicy administracji państwowej, robotnicy, starcy i dzieci. Czerwonokhmerska biurokracja zawładnęła nie tylko wszelkimi dobrami, siłą roboczą całej ludności, ale także takimi aspektami życia społecznego jak przygotowywanie i spożywanie posiłków. Całkowicie obalono stosunki towarowo-pieniężne, wyeliminowano praktyki religijne, instytucję rodziny i szkoły.
W Phnom Penh, w szkole przekształconej na więzienia, torturowano i zabijano przeciwników Czerwonych Khmerów, a kilka kilometrów od miasta znajdują się pola śmierci, gdzie masowe mordy symbolizowało uderzenie motyką w potylicę.
Czarną kartą historii Kambodży jest okres panowania Czerwonych Khmerów – partii założonej przez Pol Pota – późniejszego kata swojego kraju, który wymordował ponad 20% społeczeństwa Kambodży. Czerwoni Khmerzy nie mieli zamiaru iść na układ ze stroną amerykańską, tak jak zrobił to Laos i Wietnam. W odpowiedzi, ówczesny prezydent Stanów Zjednoczonych – Richard Nixson zarządził niesłychanie ciężkie bombardowania Kambodży. Mówiąc bardziej dokładnie lotnictwo amerykańskie zrzuciło na ten kraj 2.756.941 ton bomb, czyli o 700 tysięcy ton więcej niż łączny tonaż wszytskich bomb, z atomowymi włącznie, zrzuconych przez lotnictwo alianckie na wszystkich frontach II wojny światowej. Pomogło to Pol Potowi wzniecić nastroje szwowinistyczne i rasistowskie w społeczeństwie, które utorowały my drogę do władzy.
Pierwszy etap oryginalnej rewolucji polegał na ekterminacji inteligencji (w tym obcokrajowców i osób, których wygląd wskazywał na inteligentny np. okulary) oraz starych kadr komunistycznych związanych z Wietnamem, który Pol Pot nota bene uważał za zdrajce Kambodży. Drugi zaś, pod pretekstem, że miastom grożą naloty bombowe i klęska głodu, przymusowo wysiedlił całą ludność miast na wieś. Tam po 12 h dziennie w nieludzkich warunkach pracowali pracownicy administracji państwowej, robotnicy, starcy i dzieci. Czerwonokhmerska biurokracja zawładnęła nie tylko wszelkimi dobrami, siłą roboczą całej ludności, ale także takimi aspektami życia społecznego jak przygotowywanie i spożywanie posiłków. Całkowicie obalono stosunki towarowo-pieniężne, wyeliminowano praktyki religijne, instytucję rodziny i szkoły.
W Phnom Penh, w szkole przekształconej na więzienia, torturowano i zabijano przeciwników Czerwonych Khmerów, a kilka kilometrów od miasta znajdują się pola śmierci, gdzie masowe mordy symbolizowało uderzenie motyką w potylicę.
Do dziś, gdy wspomni się imię Pol Pota, prawie zawsze wiąże się ono z tragedią rodziny, która straciła bliskie osoby.
Kończąc, warto jeszcze dodać o farsie w ONZ, którą to rząd USA zafundował, forsując jedną z najbardziej skandalicznych w histori organizacji decyzji. Otóż wszystkie państwa zachodnie oraz państwa z nimi sprzymierzone uznanyły przepędzonych Czerwonych Khmerów za prawowitych przedstawicieli Kambodży w ONZ! Oznaczało to, że przez 11 lat w charakterze szacownych mężów stanu pozbawieni władzy zbrodniarze reprezentowali Kambodżę w łonie spełeczności międzynarodowej, a rząd który faktycznie rządził Kambodżą nie był uznawany, bo w oczach USA był marionetką okupantów wietnamskich.
Dzwonek! Przerwa ;-)
Dzwonek! Przerwa ;-)
Dziękuję tym wszytskim, którzy dotrwali do tego momentu, uznając jednak za wielce potrzebne i moralnie zobowiązujące przedstawienie historii tego kraju. Dla bardziej zainteresowanych polecam film Pola Śmierci.
Wracając do naszych przygód, to przechadzając się po Phnom Penh mieliśmy prawie okazję zobaczyć przed pałacem królewskim całą elitę polityczna będącą na niedzielnym obiedzie u króla. Mówiąc prawie, mam na myśli całe kordony policji, orkiestrę, żandarmów, limuzyny wraz wylegującymi się w nich kierowców oraz społeczeństwo wyczekujące przy czerwonym dywanie, jednak samych celebrytów nie zobaczyliśmy, gdyż czas naglił. Wkrótce byliśmy w drodze do Siem Reap.
Wracając do naszych przygód, to przechadzając się po Phnom Penh mieliśmy prawie okazję zobaczyć przed pałacem królewskim całą elitę polityczna będącą na niedzielnym obiedzie u króla. Mówiąc prawie, mam na myśli całe kordony policji, orkiestrę, żandarmów, limuzyny wraz wylegującymi się w nich kierowców oraz społeczeństwo wyczekujące przy czerwonym dywanie, jednak samych celebrytów nie zobaczyliśmy, gdyż czas naglił. Wkrótce byliśmy w drodze do Siem Reap.
Dzień wcześniej jednak nasz wieczór umiliła przesympatyczna kolacja w domu dwóch Finów poznanych jeszcze (wtedy pijanych o 6 rano) kilka dni wcześniej na lotnisku w Birmie. Tane i Timo, których później bliżej poznaliśmy w trochę odmiennej roli rodziców maleńkich dzieci, okazali się pracownikami firmy charytatywnej pomagającej Khmerom w rozdysponowaniu pieniędzmi. Jak oni sami mówili, Kambodża nie tyle potrzebuje teraz księży, co profesjonalistów, ludzi, którzy pomogą postawić ten kraj na nogi jak i pomogą w edukacji samych mieszkańców. Spotkanie z nimi było bardzo dobrą lekcją, nie tylko historii powszechnej, ale także wymianą zdań i poglądów na temat życia w krajach trzeciego świata, zakończoną małym hangover.
Long Island night
Samo Siem Riep na całe szcęście jeszcze nieudolnie próbuje kopiować Bangkok. Jest przy tym przesympatycznym miastem z mnóstwem klimatycznych resturacji i kawiarenek, gdzie piwo kosztuje 1,5 zł. Internet jest dosłownie w każdej knajpie, a kierowcy tuk tuków są dość znośni.
Apsara, czyli tradycyjny khmerski taniec
Na koniec każdemu, kto ma okazję proponujemy z pozoru głupio i nieudolnie wyglądające rybie spa, ale za to dające niewyobrażalnie dużo uśmiechu, który jest trudny do powstrzymania.
Więcej zdjęć tutaj
pozdro,
Matt
Cieszę się, że napisaliście o Czerwonych Khmerach.
OdpowiedzUsuńTak naprawdę prawie nic nie wiemy, o takich rzeczach, tak samo jak o ludobójstwie w Rwandzie czy obozach koncentracyjnych w Korei Północnej.
Odkąd wróciłem z podróży dookoła świata, staram się mówić o tym jak najwięcej.
Jeżeli chcecie dowiedzieć się jeszcze czegoś więcej o ludobójstwie w Kambodży, zapraszam do mojego artykułu:
Czerwoni Khmerzy
44 yr old Account Executive Jedidiah Cater, hailing from Maple enjoys watching movies like ...tick... tick... tick... and Vacation. Took a trip to Yin Xu and drives a Ferrari 500 TRC. Spojrz na to
OdpowiedzUsuń